Moja walka ze samym sobą trwa cały czas...


Kontuzja nogi trzymała mnie długo w domu, walka z depresją uziemiała. Podcięte skrzydła pozbawione lotek powodowały że drobny ból, odciągał mnie od wyjścia z domu. ale mimo problemów wyszedłem...





dokąd zaszedłem i gdzie byłem zapraszam do lektury...

Na początku lipca przyszła do mnie paczka. Czekałem na nią z niecierpliwością, była to nagroda od Red Bulla za mój wpis o mojej walce ze swoimi słabościami Pokonać siebie 


Otwierając przesyłkę kwiczałem jak małe prosię ze szczęścia. Postanowiłem, że nie poddam się, takie wyróżnienie zobowiązuje. Podjąłem wyzwanie. Postanowiłem pójść mimo problemów ze samym sobą i zdobyć moje ukochane szczyty. Spakowałem więc plecak i chciałem wyruszyć w drogę, gdy nagły podstępny atak bólu mięśnia uda mnie zatrzymał na dobre 2 tygodnie. Siedziałem w domu i robiłem przy zleceniach, myślami błądząc wokół plecaka i słuchając wewnętrznego głosu dasz radę, dasz radę. Postanowiłem w końcu ruszyć moje alergiczne i astmatyczne wielkie ... sami wiecie co :) i iść w góry. Będąc już na rynku mojej mieściny



Trafiłem na transport do Sromowiec Niżnych skąd prowadzi szlak Wąwozem Sopczańskim na Trzy korony które zdobyłem wielkim trudem prawie miesiąc wcześniej dokładnie 17 Czerwca, kiedy przełamało się we mnie wszystko i odzyskałem nadzieje. Długo nie myślałem i postanowiłem wyruszyć w trasę plan był taki że pójdę szlakiem na Trzy Korony i na przełęczy Szopka zejść do Polany Wyrobek i wyjść na Sokolicę. Taki był przynajmniej plan 
Wysiadłem z busa i oczom moim ukazały się Trzy Korony. Ruszyłem ochoczo na szlak. 


Od przystanku do samego szlaku był kawałek drogi więc podziwiałem sobie ten widok kontemplowałem się nim i aż do dotarcia na szlak na wejściu stoi schronisko PTTK Trzy Korony. Zrobiłem zdjęcie chyba jedno z tych do których trzeba mieć szczęście 


Magia gór zadziałała na mnie jak magnes, czułem się dobrze pogoda idealna więc co mi tam idziemy. Świat należy do zdobywców. Minąłem schronisko przeszedłem obok młodych artystów z Rybnickiego Młodzieżowego Domu Kultury, zainspirowali mnie ale rysunkiem nie podzielę się z wami. Wszedłem do wrót Wąwozu Sopczańskiego 

Zacząłem wędrówkę powoli aby się nie forsować, z nowym plecakiem zapasem wody i jedzenia zmierzałem ku nowej przygodzie. Wiedziałem że walka nie będzie łatwa, ale nie przeczuwałem najgorszego. Kontuzja w połowie wąwozu odezwała się wielkim pieczeniem mięśnia w środku. Jakby ktoś rozpalił ognisko upadłem na ziemie z wielkim bólem. przeczekałem chwilę bólu, wziąłem coś przeciw bólowego i napawałem sie widokami skał 

Ból minął ruszyłem do przodu mając nadzieje, że nic mnie nie powstrzyma. 


Ruszyłem robiąc zdjęcia i podziwianiem piękna dzikiej natury. Pieniny są pięknym masywem górskim 






















Widoki piękne ale kontuzja mnie pokonała schodząc przechodziłem ponownie obok bacówki 

i poczułem się głodny


Bacówka mnie zapraszała ale w głowie miałem, jedną myśl 


Schronisko Trzy Korony zapraszało na Juchę z żeberkiem i ziemniakami oraz faszerowanego pstrąga










Więcej o tych potrawach napisałem tutaj Jucha z ziobrem i pstrąg faszerowany 

Minęło kilka dni męczarni z mięśniem, udało się pokonać ból i rozruszać mięsień spacerując po okolicy. Postanowiłem zmotywować dziecko, była żona mi wydziela czas z dzieckiem jak może. Udało się wyrwać parę godzin i nocleg pociechy u taty. Wczoraj mimo skromnego budżetu jakim dysponuje (borykam się z problemami finansowymi, co jest jedną z przyczyn mojej ciężkiej depresji) udało się sprawić że dziecko uśmiecha się i chce jeszcze, ale po kolei. Wyszliśmy wczoraj około godziny 10 rano na szlak. Idąc wzdłuż Dunajca dotarliśmy na początek szlaku 


Rzuciliśmy się w wir przygody duży i mały kompan. zostawiając cywilizację za nami, wyzwania przed nami 


Humory dopisywały, nam obojgu. 


Idąc wzdłuż Dunajca zanim wejdziemy na prawidłowy szlak pod górę przechodzimy obok starej kapliczki


Dwóch fotografów jeden duży drugi mały


Uwiecznialiśmy okoliczności przyrody przed szlakiem pod górę. Niestety małemu padły szybko baterie dobrze że tata robił zdjęcia będzie miała pamiątkę :) Idąc dalej dochodzimy do miejsca gdzie był stary most na Dunajcu, który został zerwany przez wielką wodę o czym przypomina na skale pamiątkowa tablica i zachowane ruiny


Z tego miejsca można podziwiać załadunek łodzi flisackich po skończonym spływie


na zdjęciu widok Dunajca oraz łodzi z flisakami zmierzającej do przystani. Nasze drogi niestety wiodły w inną stronę, ale będzie jeszcze o Dunajcu. Doszliśmy do prawdziwego szlaku który wiódł na Sokolicę no i zaczęły się schody ;) 


Wspinaczka się zaczęła


Pierwsze strome podejście nie zapowiadało się łatwo oboje bez kondycji, a ja w dodatku z kontuzją i bagażem dolegliwości wdrapaliśmy się a tam delikatny odpoczynek i podziwianie widoków


Ruszyliśmy dalej z małymi przystankami poszliśmy dalej. Jak widać na zdjęciach strome podejście mamy pod górę.























Czas powoli sobie płynął a my szliśmy przed siebie pod górę. Mnie odchodzą siły witalne serce wali jak oszalałe, czuje jakby chciało wyskoczyć z klatki piersiowej spoglądam do góry i chce zrobić zdjęcie


Słyszę choć tato damy radę. spojrzałem za siebie jak już wiele przeszliśmy i przed siebie ile nam jeszcze zostało do góry


Okazuje się że już o kilka kroków jest delikatne wypłaszczenie, na którym odpoczniemy idąc sobie powoli


Pytamy turystów co nas czeka


Pojawia się kryzys na twarzy mojej kochanej córeczki i przerażenie. Jeszcze chwilę temu ona mnie motywowała bo byłem bliski odpuszczenia i powrotu. Mięsień mi lekko dokuczał i astma próbowała mnie pokonać. Widząc zmęczenie i przerażenie w oczach dziecka postanowiłem ją zmotywować. Pokazałem jej ile już przeszliśmy i że mamy czas, a jeśli się w nim nie wyrobimy matka nie będzie na nią krzyczeć i że ją obronie. Ruszyliśmy dalej


Widoki rekompensowały wysiłek jaki wkładaliśmy idąc pod górę. Doszliśmy do miejsca gdzie było ścięte drzewo można było sobie na nim przysiąść


Odpoczęliśmy chwilę, a przy okazji zrobiliśmy sobie wspólną fotkę :)


Zmęczeni ale już nie daleko do szczytu ruszamy. Tym razem mamy łagodniejsze podejście i wspólnie mamy nadzieję, że najgorsze mamy za sobą :)


Dotarliśmy do przełęczy Sosnów


Tata oddał na chwilę aparat dziecku do rąk 


Widać jak idealnym prezentem był Plecak do Red Bulla mimo moich rozmiarów. Idziemy szczyt już  niedaleko 


 Już naprawdę nie daleko dochodzimy powoli do szczytu



W końcu dochodzimy na szczyt


Na szczycie poczułem się jakbym dostał skrzydeł i uczył się latać


Takie widoki są tylko w dwóch miejscach na świecie to Przełom Dunajca i Kanion rzeki Kolorado w USA


 Zapierające dech w piersiach widoki w dole płyną łodzie z turystami.


Klasyczne zdjęcie ikony góry Sokolica


Sosna na szczycie Sokolicy


Szczyt przywitał nas tłumem turystów


Zanim pokarze Wam drodzy czytelnicy miejsce o którym wspomniałem powyżej w tekście produkt placement ;) bo naprawdę nie sądziłem, że ktoś jeszcze potrafi mi sprawić taką radość jak małemu dziecku. No może poza prezentami od mich ukochanych kobiet córki i dziewczyny Mai


A teraz to co najpiękniejsze widok na przełom Dunajca i miejsce w który rzeka zawraca o 180 stopni




Widok przyznacie sami jest niesamowity moim skromnym zdaniem lepszy niż z Trzech Koron ale ogólnie przełom powinno oglądać się z góry idąc na Trzy Korony a z nich szlakiem na Sokolice pieszo i z łodzi. Za każdym razem jak widzę te widoki dostaje skrzydeł. Nie muszę wyjeżdżać za granicę aby mieć widoki które zapierają dech w piersiach. Po zjedzeniu kanapek na szczycie czas ruszyć na dół. Mała i duża paskuda rusza


Wyjście było łatwe w porównaniu z zejściem, zmęczeni ale szczęśliwi, może na zdjęciach nie widać emocji pozytywnych ale uwierzcie mi słowa Kocham cie Tato po takim wysiłku są jak wiatr dla żaglowca na pełnym morzu aby mógł dotrzeć do celu


Jeszcze na szczycie przypomniało nam się zdjęcie  nie zrobione na szczycie było


Sielanka trwa ale czas upływa i zmartwienia dziecko trapią


My się smutkom nie poddajemy i idziemy dalej. Patrząc w dół wiemy że droga nie będzie łatwa 


Mimo że szlak niebieski idzie się o niebo lepiej w dół 


Powoli idziemy na dół mijając po drodze turystów. Pamiętając o starym zwyczaju witamy się z innymi słowami "Dzień Dobry"


Pogoda dopisuje humor też idziemy w dół


Widoki mówią same za siebie, ale nie ma czasu na podziwianie bo sie późno robi idziemy dalej :)























W okolicznościach przyrody


Moja kochana córa dostrzegła muchomora. Przyznam się szczerze pierwszy raz w życiu widziałem na żywo muchomora. To piękny i niebezpieczny grzyb jest ten jest czerwony mniej trujący od sromotnikowego. Pięknie nam za pozował


Rósł sobie spokojnie przy samym szlaku :) coraz bliżej mamy do kresu naszej wyprawy















W oddali słychać już szum rzeki i odgłosy załadunku Słowackiej strony spływu Dunajcem, ale jeszcze rozglądamy się robiąc zdjęcia


i podziwiając widoki


Dochodzimy do ostatnich schodów 


Już w oddali widać naszą przystań tam na dole 























Docieramy do przeprawy. W oczekiwaniu na przewoźnika ostatnie zdjęcia


Płynące łodzie flisackie zdają się być jak tratwy na rzece upiększając krajobraz


Pogoda nam dopisała dociera nasz transport wsiadamy na pokład i płyniemy na drugi brzeg 


Ostatnie zdjęcie ze środka rzeki 


Docieramy do końca naszej wędrówki. Szalenie zmęczeni docieramy do przystanku skąd ruszają busy uśmiech na twarzy dziecka i radość jest nie do opisania. Takie chwile jak ta wycieczka wspólne motywowanie, wspinanie rozmowy powodują, że wszelkie troski choć na chwilę znikają z życia. Człowiek wtedy odkrywa na nowo więź jaka scala rodzinę pomiędzy rodzicem i dzieckiem. Mimo tego że była żona robi co może, aby mi dołożyć, abym się nie podniósł to nie ma takiej władzy aby pozbawić mnie tych chwil z dzieckiem. Pamiętajcie drodzy czytelnicy można nie mieć pieniędzy, można być w ciężkim stanie psychofizycznym, ale uśmiech dziecka wynagradza wszelkie cierpienia. Słowa "Kocham Cię" nic nie kosztują. Nawet w wielkim mieście są miejsca które można odkryć z dzieckiem na nowo i nie kosztuje to wiele, a nawet potrafi być za darmo. Wystarczy że rodzic chce spędzić czas z dzieckiem. Tego niestety brakuje. Brakuje nam w pogoni za dobrami materialnymi czasu. Włączamy dziecku bajki a my sami pracujemy nawet będąc w domu. Myślimy o terminach ratach pracy i zapominamy, że obok nas jest ktoś kto potrzebuj nas. Używajmy wyobraźni bo ona pomaga nam przetrwać najgorsze. Bawmy się z naszymi pociechami one to bardziej zapamiętają niż kolejną zabawkę. Oderwijmy siebie i pociechy od monitorów. Spacer jest za darmo. Uśmiech dziecka bezcenny!!! Miłość w najczystszej postaci. Ja na koniec jeszcze godzinę wywalczyłem aby pobyła ze mną. Odpoczęliśmy po wysiłku zjedliśmy pyzy z mięsem, które nam Babcia zrobiła. Mimo zmęczenia i bólu będzie co wspominać. Wpis ten dedykuję wszystkim moim czytelnikom i czytelniczkom, którzy mają depresję, problemy finansowe i inne. Życie nie rozpieszcza ludzi, ale jak tylko popatrzymy, rozejrzymy się, zawsze daje nam alternatywę aby zrekompensować ból i cierpienie. Trzeba tylko uwierzyć w siebie i otworzyć oczy. Małe czyny małe gesty stają się wówczas wielkimi!!!! Na koniec jeszcze jedno zdjęcie "Lalusia" zwanego przez nas Garfieldem kocura, który nas odwiedza od czasu do czasu. 


Jak zawszę dziękuje Wam drodzy czytelnicy że dotarliście do tych ostatnich liter. 
Pozdrawiam Was serdecznie. Trzymajcie się i nie poddawajcie. 
Mr. Czepiak 

P.S. Jeśli podobają się wam moje fotografię polecam polubić mój fan page na Facebook-u


oraz zapraszam do współpracy 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz